Gdy tylko dziecko biega po pokoju, rodzice je powstrzymują, przestrzegając, iż lampy, zwierciadła, naczynia i inne sprzęty porozbijać można. Mózg zaś, tak samo jak mięśnie, potrzebuje żwawego odnawiania tkanki, co daje się osiągnąć tylko przy ruchu mięśni, dostatecznym dla ożywienia prądu krwi w nieruchomej, bo kościanej Karlito pisze:Chcę połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli sam będę biegał, mały będzie miał wypad na świeżym powietrzu, a żona spokój. Da się? Ja do biegania z dzieckiem używam wózka takiego, który można pchać albo podpiąć pod rower. Amortyzacja w tym modelu jest słaba (zdaje się, że w standardzie w ogóle nie ma, a po dokupieniu opcji to i tak szału nie ma), więc poprawiłem amortyzację odpowiednimi oponami. Brakuje mi z boku otwieranych okien - w lecie jest zbyt duszno. Do takiego wózka można włożyć fotelik samochodowy, co umożliwia bieganie z dzieckiem, które jeszcze samo nie siedzi. Można też wsadzić dwójkę dzieci. Z tego co pamiętam to problemy miałem z logistyką: nie widzę co się dzieje z dzieckiem - aby zobaczyć czy mu nie za gorąco/za zimno trzeba się zatrzymać, na jednym wybieganiu czasem trzeba było 3x się zatrzymać na przewijanie, a najgorsze - jak dziecko zaczyna płakać z jakiegoś powodu - zatrzymywałem się i kombinowałem... Dodatkowo - jak zamknę przód to dziecko się gotuje w lecie, a jak otworzę - to wiatr jej w oczy za mocno wieje... Ehhh... A teraz jak córka urosła (2,5 roku) - to bieganie w wózku jej się szybko nudzi i ma ochotę zatrzymać się, pochodzić chwilę, zebrać kilka liści... i znowu na kilkanaście minut da się wozić, a potem... znowu "Tataaaaaa! Stooooooooop!". Najdłuższe co zrobiłem to 15km na zawodach w Mińsku Mazowieckim i było zdecydowanie ciężej niż bez wózka. A liczyłem, że może będzie o tyle lepiej, że będzie oparcie... Więc teraz robimy tak, że żona wychodzi z dziećmi do lasu na spacer, a ja razem z nimi na bieg. Jak kończę mój trening to dobiegam do nich i wspólnie dokańczamy spacer. Żonie też spacer na zdrowie wychodzi Jak dla mnie bieganie z dzieckiem na treningach się nie sprawdziło, ale zapewne jest to jakoś do ogarnięcia. Ale kilkumiesięczne dziecko w takim wózku trzymające i "czytające" mapę w czasie biegu po lesie... widok bezcenny.Nadmierna ruchliwość może być często mylona z normalnym etapem rozwoju dziecka, które biega po mieszkaniu i wszędzie go pełno. Należy zatem podchodzić do takich zjawisk z olbrzymią uwagą. Jeśli jednak dolegliwości te są objawem ADHD , wówczas pociecha nie potrafi usiedzieć na miejscu, przemieszcza się z kąta w kąt, podryguje
Odpowiedzi Ola8 odpowiedział(a) o 17:47 jakbyś biegała po domu pół godziny to efekty będa takie same Wiesz co chyba lepiej na powietrzy, chociaż trudno przy tej pogodzie. Może powiinas spróbowac jak się ociepli. Ostatnio przeczytałam że jeżeli chcesz sie odchudzisz to musisz duzo jesć. Dla mnie to jest sprzeczność, ale rób jak chcesz, ale i tak życze ci powodzenia Biegaj szybko i z zamkniętymi oczami a później w bardzo szybkim tempie posprzątaj mieszkanie;)Lepiej wyjdź na dwór Uważasz, że ktoś się myli? lub
Rodzic rozkłada na dywanie kartoniki. Dziecko biega między nimi do dźwięków wygrywanych na tamburynie. Na ciszę zatrzymuje się i podnosi kartonik. Rodzic mówi np. Potrzebuję czegoś do rzucania / do oglądania owadów / do wygrywania dźwięków piosenki. Dziecko odnajduje obrazek, który przedstawia taką rzecz i nazywa ją.
Zabawy ruchowe dla dzieci w domu to idealny sposób na zdrową dawkę ruchu dla najmłodszych. Mamy dla Was propozycje, które sprawdzą się zarówno w małym mieszkaniu jak i domu z ogródkiem. Przygotowaliśmy propozycje na różne zabawy ruchowe dla dzieci w domu – od najprostszych po nieco bardziej skomplikowane. Część z powodzeniem można zorganizować w mieszkaniu, inne – wykorzystać, jeśli masz domek i ogródek. Nasze propozycje przeznaczone są dla dzieci od 3. roku życia. Pamiętaj jednak, że dzieci rozwijają się w różnym tempie. Maluchy w tym samym wieku mogą bardzo różnić się sprawnością fizyczną. Twoja pociecha może nie poradzić sobie ze wszystkimi zadaniami albo... z łatwością wykona nawet te przeznaczone dla nieco starszego przedszkolaka. Dlatego wiek, w jakim malec ma szansę poradzić sobie z zadaniem, podajemy w nawiasie. Przekonaj się, na co stać twojego syna czy córkę! Spis treści: Zabawy ruchowe dla dzieci w mieszkaniu/domu W co się bawić z dziećmi w ogrodzie? Jak zorganizować minizawody Zalety zabaw ruchowych Zabawy ruchowe dla dzieci w domu i mieszkaniu Zanim zaczniecie się bawić, przygotujcie teren! Jeśli zabawa polega na rzucaniu piłki, zlikwidujcie z otoczenia wszystko, co taka piłka może strącić i zniszczyć. Do zabaw bardziej dynamicznych przyda się większa przestrzeń. Koniecznie przesuńcie stolik i drobne meble, o które dziecko może się uderzyć, zabezpiecz ostre kanty. 1. Jak rusza się....? (od 3. Niech dziecko pokazuje (ty też – będzie zabawnie!), jak poruszają się różne zwierzęta: kot, słoń, niedźwiedź, sikorka, pies, bocian, wąż itp. Zabawa może mieć postać kalamburów: każde z was losuje kartkę z nazwą zwierzęcia i musi bez użycia słów pokazać, o jakie zwierzę chodzi. 2. Sznurek parzy, sznurek to ścieżka (od 3. Połóż na podłodze sznurek. Wymyślaj różne sposoby poruszania się z jego wykorzystaniem: chodzenie po sznurku przodem, tyłem, bokiem, przeskakiwanie przez sznurek przodem i tyłem, przeskakiwanie nad sznurkiem bokiem obunóż lub z nogi na nogę. 3. Zabawy z piłkami Jest ich mnóstwo. Oto kilka z nich: Trafianie piłką do pojemnika na pranie, do wiaderka po farbie itp. (od 4. Rzucajcie prawą, lewą o obiema rękami. Można zliczać punkty. Toczenie piłeczki pingpongowej oddechem (od 3. Dziecko poruszając się na czworaka dmucha w piłeczkę, popychając ją w wyznaczonym kierunku. Celem może być np. wprowadzenie i zatrzymanie (oddechem!) piłeczki na kartce papieru. Rzucajcie z dzieckiem do siebie piłkę, jednocześnie podając na głos kolor (od 4. Piłkę trzeba załapać, chyba że rzucający wypowie wybrany wcześniej kolor, np. czerwony. Wtedy nie wolno złapać piłki! Podawanie sobie piłki nogami – minifutbol (od 3. Dla bezpieczeństwa sprzętów domowych lepiej będzie, jeśli piłka nie będzie traciła kontaktu z podłożem. Tutaj bez wychodzenia z domu kupisz piłki, które przydadzą się w domu i ogrodzie do zabaw ruchowych dla dzieci: 4. Przeprawa przez rzekę (od 3. Ustaw na podłodze przedmioty, po których można chodzić: złożony koc, poduszki, stołeczek, fragmenty piankowej maty itp. Przedmioty powinny tworzyć ścieżkę. Zadanie: przejdźcie po kamieniach (przedmiotach) wystających z wody (podłoga) bez „zamoczenia” nóg. 5. Idziemy w tany (od 3. Przygotuj różny rodzaj muzyki – wolną, szybką, spokojną i bardzo dynamiczną, rockową, dance, klasyczną i jaką tylko zechcesz. Poproś dziecko, aby każdy fragment zilustrowało ruchem. Chwal taniec, ile masz sił! 6. Slalom na różne sposoby (od 4. Ustaw slalom, układając na podłodze w linii prostej np. papierowe lub plastikowe kubeczki albo butelki (mogą to być też zgniecione zapisane kartki papieru). Poproś dziecko, aby pokonywało slalomem przeszkody w różny sposób: na czworaka, na czworaka tyłem, na jednej nodze, tyłem na stojąco, idąc w kucki, skacząc jak zając itd. Starsze dziecko może spróbować pokonać slalom z zawiązanymi oczami. Dodatkowe pomysły na zabawy ruchowe dla dzieci w domu Masz rakietki i piłeczki do pingponga? Daj je dziecku i naucz, jak odbijać piłeczkę rakietką (od 5. Starsze dzieciaki mogą próbować odbijać piłeczkę raz jedną, raz drugą stroną rakietki. Jeśli nie masz mikroskopijnego mieszkania, to samo możesz zrobić z rakietą do tenisa (może być stara!). Dzieci mogą też próbować odbijać do siebie piłkę – najlepiej pingpongową, rakietkami do tej gry (od 6. – ewentualne straty będą mniejsze. Dobre do tego celu są też plastikowe rakiety i piłeczka z gąbki. Nie masz rakietek w domu? Tu je kupisz w atrakcyjnych cenach. Przydadzą się dłuższy czas w domu i na powietrzu: Zabawy ruchowe dla dzieci w ogrodzie Tu możliwości jest więcej i teren bezpieczniejszy, o ile nie ma na nim przedmiotów, o które dziecko może się uderzyć czy rozciąć skórę. Do ogrodu można przenieść wszystkie zabawy dla dzieci opisane wyżej. Dodatkowo można też zorganizować: 1. Utrzymaj kijek w pionie (od 5. Zadanie: ustaw kijek/patyk pionowo na dłoni. Puść go i poruszając ręką, na której kijek stoi, postaraj się uchronić go przed upadkiem. Uwaga! Lepiej do zabawy nadaje się prosty o dość dużej długości – im krótszy, tym trudniej go utrzymać w pionie. 2. Zabawa w chowanego (od 4. Jedna osoba liczy do 30 w wybranych miejscu, np. przy ścianie domu – to będzie miejsce do zaklepywania. W tym czasie pozostałe osoby chowają się na terenie. Po doliczeniu do 30 szukający zaczyna wypatrywać schowanych. Gdy kogoś zobaczy, podbiega do miejsca, gdzie liczył i woła: raz, dwa, trzy, (wymienia imię) za krzakiem przy furtce. Jeśli wymieniona z imienia osoba faktycznie tam się schowała, musi wyjść z ukrycia. Osoby chowające się mogą uchronić się przed znalezieniem – w tym celu, muszą podbiec do miejsca, gdzie szukający liczył i zawołać: raz, dwa, trzy – zaklepany! 3. Ciepło-zimno (od 3. Jedna osoba ukrywa w ogrodzie wybrany przez wszystkich przedmiot. Szukający poruszają się po ogrodzie, a osoba, która ukryła przedmiot, kieruje szukającymi – gdy któreś z nich zbliża się do przedmiotu, wymienia imię tej osoby i mówi: ciepło. A gdy ktoś się oddala, mówi imię i "zimno". Wygrywa ten, kto pierwszy znajdzie schowany przedmiot. 4. Ciuciubabka (od 4. Jedna ze starszych zabaw. Jej podstawowe zasady przypominamy w materiale: Ciuciubabka – fajna zabawa ruchowa dla dzieci. 5. Gra w klasy (od 5. Można pole do gry narysować na podjeździe dla samochodu lub oznaczyć, układając sznurek na trawie. Zasady gry, modyfikacje i instrukcję jak narysować pole do gry znajdziesz w materiale: Gra w klasy – zabawa ruchowa dla dzieci. 6. Baba jaga patrzy! (od 4. Jedna osoba jest babą Jagą i staje w wyznaczonym miejscu. Pozostali stają w ustalonej od niej odległości. Baba Jaga odwraca się tyłem do pozostałych i mówi: „Raz, dwa, trzy, baba Jaga patrzy!” i odwraca się przodem do pozostałych. Gdy baba Jaga liczy, pozostali starają się podejść do niej, gdy patrzy – muszą zastygnąć w bezruchu. Kto się ruszy, zostaje przez babę Jagę odesłany na linię startu. Wygrywa ten, kto pierwszy dotknie Baby Jagi. Dodatkowe pomysły na zabawy ruchowe dla dzieci w ogrodzie Wyścigi z piłką ping-pongową (lub jajem) na łyżce stołowej (od 4. Można z takim utrudnieniem pokonywać slalom lub prosty tor przeszkód. Masz dwoje dzieci? Niech staną do siebie bokiem, a ty zwiąż im po jednej nodze – np. prawa noga Franka ma być związana z lewą nogą Zosi. Niech dzieciaki wspólnie pokonają, idąc lub biegnąc, prosty tor przeszkód. Zabawa dla dzieci od 4. roku życia. Zabawy ruchowe dla dzieci w domu: zawody Wprowadzenie do zabawy rywalizacji sprawia, że emocje rosną. W końcu każdy chce wygrać! Dlatego trzeba wyraźnie zaznaczyć, że choć to będzie rywalizacja, to ciągle jest to zabawa i nie należy się obrażać w razie przegranej. Niemal wszystkie zabawy ruchowe dla dzieci w domu czy ogrodzie mogą mieć postać rywalizacji. Wystarczy ustalić, że będziecie sprawdzać i liczyć kto: szybciej pokona slalom, więcej razy trafi do celu, popełni mniej błędów, dłużej utrzyma kijek w pionie itd. Każda zabawa ruchowa w domu może być minikonkursem. Możesz także zorganizować większe zawody składające się z różnych zabaw ruchowych dla dzieci w domu, a nawet połączyć je z zabawami innego typu. Na przykład można na początek wybrać 3-4 zabawy ruchowe i uzupełnić je zadaniami plastycznymi czy zagadkami dla dzieci. Wygrywa ten, kto w takich urozmaiconych zawodach zdobędzie najwięcej punktów. Te akcesoria pomogą ci zorganizować gry i zabawy oraz zawody dla dzieci w domu i ogrodzie: Zalety zabaw ruchowych dla dzieci Aktywność fizyczna to bardzo ważny element rozwoju dziecka. Pozwala kształtować się prawidłowo całemu małemu człowiekowi – od ciała po umysł. Zabawy ruchowe dla dzieci w domu w atrakcyjny dla nich sposób wzmacniają następujące cechy i umiejętności: siłę mięśni, elastyczność ciała, kondycję (wytrzymałość), koordynację ruchową, umiejętność koncentracji, koordynację wzrokowo-ruchową, kreatywność, logiczne myślenie, tolerancję, umiejętność wygrywania i przegrywania. Wszystkie te cechy przydadzą się dziecku nie tylko w szkole, ale i w dorosłym życiu. Istotne jest, aby nauczyć dziecko, że ruch jest ważny dla zdrowia i dobrego samopoczucia i wytworzyć w dziecku potrzebę ruchu. Doskonale do tego celu nadają się właśnie zabawy ruchowe dla dzieci w domu – są uzupełnieniem dawki ruchu, jakie dziecko ma przedszkolu czy szkole i jest to dla nich bardzo atrakcyjna forma (czyli trening poprzez zabawę). Więcej o zabawach dla dzieci w domu i nie tylko: 23 zabawy ruchowe dla dzieci 15 zabaw wspierających rozwój dziecka Dla dzieci: Zagadki o zwierzętach
Czyli problem stary jak świat. pod spodem mieszkają ludzie ok.60 i cały czas ślą nan nas pisma, że nasze dziecko (prawie 2 l) im przeszkadza. Po wielu rozmowach okazało się, że przeszkadza im średnia długośc biegania po mieszkaniu
Witam serdecznie, niestety zabawy dzieci są częstym powodem waśni sąsiedzkich. Sama kiedyś mieszkałam w bloku i sąsiedzi z piętra niżej mieli do mnie pretensję, że dziecko biega po mieszkaniu. Rzeczywiście chodziło dość głośno, bo tak poruszają się dzieci w pewnym wieku. Jednak nie generowało żadnych innych hałasów – zawsze bawiło się cicho, chodziło spać o normalnej porze, nie sprowadza koleżanek. Sprawa szybko zakończyła się, kiedy nie dałam sobie wejść na głowę. Jednak dziewczyna, która zajęła po mnie mieszkanie, miała ten sam problem. Sąsiedzi nie odpuścili i sprawa oparła się o Policję i spółdzielnię mieszkaniową. Po miesiącu została jednak zakończona, bo ani spółdzielnia, ani organy ścigania nie dopatrzyły się zakłócania spokoju. Dlatego bazując na swoim i koleżanki doświadczeniu, radzę rozmówić się z sąsiadem, wyjaśniając mu dosadnie, że hałasy i stuki, które dobiegają z mieszkania, są normalnym skutkiem zabawy. Co więcej, dzieci bawią się w dzień, a nie w porze, kiedy obowiązuje cisza nocna, zatem nie życzy sobie Pani dalszego ich zaczepiania i nagrywania – w przeciwnym razie złoży Pani na Policję zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez sąsiada polegającego na próbach zastraszania i nękania psychicznego. Muszę napisać, że być może Pani sąsiad ma problemy ze zdrowiem psychicznym i nie odpuści. Natomiast Policja będzie musiała interweniować zawsze, kiedy dostanie wezwanie. Jej obowiązkiem bowiem jest sprawdzenie, czy dzieciom nie dzieje się krzywda i czy są pod właściwą opieką. Dlatego, jeśli nie uda się dojść z sąsiadem do porozumienia, należy złożyć zawiadomienie na Policję, bo tak jak Pani pisze, zimną będzie trudniej (na ten czas warto kupić dzieciom miękkie kapcie po domu i nauczyć je z nich korzystać – bieganie na boso niesie się najbardziej i o to pewnie też chodzi sąsiadowi). Proszę zająć się sprawą, zanim sąsiad do końca Panią zmęczy. Powodzenia! Warto przeczytać: Skarga na uciążliwego sąsiada WZÓR + zbiorowa skarga Uciążliwy sąsiad boi się pisemnej skargi do administracji! Przydatne wzory pism: Skarga na uciążliwego sąsiada wzór Skarga na uciążliwego sąsiada wzór Skarga zbiorowa na sąsiada wzór Skarga zbiorowa na sąsiada wzór
Opóźnienie mowy. Badania pokazują, że u siedmiorga dzieci na sto występują problemy specyficzne zaburzenia rozwoju mowy, czyli SLI (z ang. Specific Language Impairment). W taki sposób określa się opóźnienie mowy u dzieci, które poza problemem z mową, dobrze słyszą, rozumieją, nie są autystyczne, ani nie posiadają zaburzeń
Przeszkadzają ci płacz, krzyki i tupanie, dochodzące z sąsiednich mieszkań? Chcesz poznać sposób na głośne dzieci sąsiadów? Wyjaśniamy, jak załatwić sprawę polubownie, a jak – drogą oficjalną, i kiedy policja czy zarządca mogą realnie wpłynąć na sytuację. Przedstawiamy sposób na głośne dzieci sąsiadów. Hałasujące dzieci sąsiadów – jak rozwiązać sprawę polubownie? Jeśli hałas dochodzący z sąsiednich mieszkań zakłóca twój spokój, zacznij od najprostszych rozwiązań i spróbuj załatwić sprawę ugodowo. Sąsiedzi mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że hałas jest aż tak uciążliwy dla innych mieszkańców budynku – rodzice są zwykle przyzwyczajeni do dziecięcych harców na tyle, że nie są w stanie się przez nie rozproszyć. Być może nie wiedzą też, jak bardzo niosą się dziecięce krzyki czy tupanie. Spróbuj więc porozmawiać z sąsiadem, wyjaśniając mu spokojnie sytuację – nie zaczynaj od zarzutów i nie krzycz. Zrozum też to, że sąsiedzi nie wpłyną na zachowanie pociech od razu, a przede wszystkim – nie uczynią z dzieci robotów. Kolejny sposób na głośne dzieci sąsiadów: spróbuj zaproponować realne rozwiązania. Jeśli problem wynika z konstrukcji budynku i nawet najzwyklejsze kroki niosą się po całym bloku, zasugeruj sąsiadom, aby kupili dzieciom kapcie z miękką podeszwą i położyli w dziecięcym pokoju gruby, miękki dywan, tłumiący odgłos stawianych kroków. Jeżeli zaś dziecko ubogiej rodziny płacze z nudów, to dobry moment na przekazanie komuś zalegających na półkach zabawek czy bajek. Sposób na głośne dzieci sąsiadów możesz wymyślić sam, podając pomocną dłoń. Jeśli jednak uciążliwi sąsiedzi z dziećmi nie reagują na twoje prośby i nie próbują nawet uspokajać pociech, możesz spróbować zawiadomić odpowiednie instytucje – czytaj dalej, a dowiesz się, jakie prawa ci przysługują. Policja na dziecko tupiące – sposób na głośne dzieci sąsiadów? Czy można oskarżyć sąsiadów o zakłócanie miru domowego przez dzieci? To zależy – sprawa nie jest taka prosta, jak mogłoby się wydawać. Przede wszystkim, policja nie pomoże w sprawach związanych z zakłócaniem ciszy nocnej (22-6): ta nie jest wpisana w polskie kodeksy prawne i figuruje jedynie zwyczajowo. Oznacza to, że o ile w regulaminie spółdzielni czy wspólnoty mieszkaniowej nie ma zapisu regulującego godziny obowiązywania ciszy nocnej, sprawą nie zajmie się ani zarządca, ani policja. Jeśli jednak budynek objęty jest odpowiednią regulacją, można zawiadomić zarząd wspólnoty o łamaniu regulaminu. Policja nie zajmuje się też hałasami wynikającymi z codziennego życia – a dziecięce zabawy, nawet te najgłośniejsze, są naturalnie jego częścią. Skutek przynieść mogą jednak skargi na nadmiernie hałasujące dzieci (np. krzyczące). Jest to poparte art. 51 Kodeksu wykroczeń: „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.” Policja to nie jedyna droga rozwiązania konfliktu. Jeśli sytuacja się powtarza, a zamiast dziecięcych zabaw – słychać same krzyki i awantury, warto zbierać dowody, by w końcu powołać się na art. 144 KC i wnioskować o opanowanie sytuacji przez zarządcę: „Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.” W najrzadziej występującej sytuacji, hałas może być spowodowany przebywaniem w mieszkaniu zbyt dużej ilości dzieci. W lokalu służącym do celów mieszkalnych, nie można prowadzić „domowych przedszkoli”, prób dziecięcego chóru czy grupowych korepetycji. Jeśli więc hałasy wynikają z obecności dzieci, które nie mieszkają w danym mieszkaniu i istnieje podejrzenie o wykorzystywanie lokalu do celów zarobkowych (czy też: innych niż mieszkaniowe) – śmiało zgłoś sprawę na policję i do zarządcy. Dzieci hałasują przez zaniedbanie – co robić? Jeśli przyczyną nieustannych hałasów dobiegających z sąsiedniego mieszkania jest zła sytuacja rodzinna czy nawet zaniedbanie, najlepiej zawiadomić opiekę społeczną – na sytuacji cierpisz nie tylko ty, ale przede wszystkim: dzieci sąsiadów. Zbieraj koniecznie wszystkie dowody, np. nagrywając odgłosy towarzyszące kłótniom czy – co gorsza – domniemanej przemocy rodzinnej. Pamiętaj przy tym, że biegające dzieci nad głową nie zwiastują zaniedbań – zwracaj uwagę na typowo niepokojące sygnały. Moje dziecko przeszkadza sąsiadom Sąsiadom przeszkadza dziecko? Jeśli hałasy nie wynikają z zaniedbania, a po prostu z wieku dziecka, nic ci nie grozi. Spróbuj wytłumaczyć sąsiadom, że nie masz wpływu na to, ile płacze niemowlę lub nie możesz sprawić, że kilkulatek przestanie śmiać się i bawić. Jeśli jednak twoje dziecko krzyczy lub rzuca przedmiotami, powinieneś zacząć pracować z nim nad eliminacją agresywnych zachowań i obiecać poprawę sąsiadom. Zaproponuj przy tym rozwiązania, które ułatwią sąsiedzkie życie. Kup maluchowi miękkie kapcie czy skarpetki antypoślizgowe, dzięki którym nie będzie tak tupał. To też dobry moment na posłanie dziecka do żłobka czy przedszkola. Pamiętaj: to, że ktoś chce poznać sposób na głośne dzieci sąsiadów, nie czyni go negatywnie nastawionym do ciebie człowiekiem. Sposób na głośne dzieci sąsiadów – zobacz również: Sposób na niegrzeczne dziecko Jak uspokoić płaczące dziecko? Jak uspokoić płaczące i krzyczące dziecko w miejscu publicznym? Jak reagować na histerię dziecka? Porady na bunt trzy- i czterolatka Jak sobie radzić z trudnym dzieckiem?Pobudzony: dziecko przejawia zachowania zakłócające (biega, krzyczy, głośno mówi, zaczepia, co chwilę zmienia aktywność, drażliwy, szuka zaczepki), osłabiony kontakt (może nie reagować na komunikaty), osłabiona kontrola zachowania, wzrasta zagrożenie agresją. Atak agresji: wobec osób (kopanie, gryzienie, bicie na oślep, duszenie)Nie widzę powodu, dla którego miał bym zakładać u Pani jakąś instalację wygłuszającą a to dlatego, że mi osobiście tupanie u Pani w domu w żaden sposób nie przeszkadza. Rozwiązanie techniczne istnieje. Jest tylko kwestia kupiła Pani mieszkanie mogła Pani przewidzieć, fakt iż ci z góry mogą zechcieć mieć dziecko lub zrezygnować z dywanu. Ewentualnie kupić mieszkanie nad nimi. Ewidentnie to pani dokonała wyboru mieszkania bez pistoletu przystawionego do skroni. W dodatku w budynku wielorodzinnym. Ma pani tupanie na własne może Pani znajomi nigdy nie wspominali o dźwiękach dochodzących z góry ponieważ nie robią problemu z pierdół lub rozumieją że takie rzeczy są iż: krowa tak ma że niedojona muczy, deszcz jest mokry, a dzieci tupią. Odwieczne prawa natury..Nie sądzę aby zadowoliło panią moje mieszkanie. U mnie tez tupią i czasem nawet trzasną drzwiami. Ale jakoś mi nie przychodzi do głowy żeby kręcić pod 997 lub wyżalać się po forach internetowych czy też poszukiwać rozwiązań prawnych zakazujących dzieciom tupania, czy też organizowanie grupy wsparcia osób pokrzywdzonych przez bezdusznych sąsiadów z góry zwijających dywan. Tak podłość ludzka nie zna granic. Zapewne gdy tylko wyjdzie Pani z domu ci z góry rozwijają dywany, makatki i chodniki i po nich chodzą. Cały ten podłogowy bałagan zwijają w chwili gdy przestąpi pani próg swojego mieszkania i chodzą bez kapci aby uprzykrzyć Pani pół roku temu przy okazji trafiłem na ten wątek i ze zdumieniem stwierdzam że jeszcze toczy się ożywiona dyskusja. Czy tylko ja dostrzegam śmieszność tego problemu i przytaczanej argumentacji?Daję sobie ucho uciąć za to, że za "problemem tupania" stoi inny prawdziwy problem, z którym "zatupany" nie potrafi sobie poradzić lub udaje że go nie ma. Pitoli więc o tupaniu...Masz mierne pojęcie o zasadach rozchodzenia się dźwięku w budynku jak i samych stosowane nie po stronie źródła hałasu nie dają w zasadzie nic. Ale filozofię tutaj uprawiasz pełną to nie pierdoła, uciążliwy hałas niszczy człowieka masz problemy ze słuchem dlatego też dla ciebie hałas to jest taka, że to generujący hałas powinni się dostosować do życia z ludźmi a nie ci dla których hałas jest uciążliwy, bo uporczywy hałas jest uporczywy dla klucz o którym zapominasz to wzajemne poszanowanie dzieciaci nie mają tego poszanowania dla innych bo wyznają życiową zasadę swojego czubka dyskusja się toczy gdyż problem dotyczy wielu osób w wielu jeszcze jedna uwaga co do bzdury którą napisałeś kilka postów wcześniej. Nie jest tak, że każdy sobie może robić od 7 do 23 co mu się i uciążliwy hałas w środku dnia również podpada pod tak dawno była sprawa w sądzie, którą wygrał człowiek, któremu właśnie "skakano po głowie" i stwierdzano, bez ogródek, że to przecież już ściąganie dywanów to szczyt durnoty. Czy jak będzie nierówna płytka chodnikowa to należy zdemontować chodnik by dziecko nie wyrżnęło?Obecnie przyszła moda na tanie, tandetne panele, bez właściwego wytłumienia bo na tym oszczędzają, w miarę sensowne maty pod takie panele to minimum 25zł za blokowiskach gdzie stropy i tak są cienkie, panele potęgują hałas jak pudło rezonansowe, który idzie mając słuchawki na uszach czuję drgania jak gówniarz na górze mnie też u niektórych odwracanie kota ogonem, i stwierdzenia, że jak się nie podoba to się można wynieść z mieszkania. O nie nie, moi drodzy. To wy jako źródło hałasu powinniście się wynieść. To wy stwarzacie problem,a nie ten któremu uciążliwy hałas, bieganie w buciorach albo na bosaka z pięty, granie w piłkę itd. itp. takie typowe dla patologii, która wychowuje swoje dzieci w przekonaniu, że wolno im wszystko. Ale tą samą zasadą w życiu się tacy rodzice kierują. Czubek własnego nosa. Widać to często na drogach, w sklepach, na chodnikach, w kinach i innych to jednak coś z czym wielu się nie zaznajomiła jak twoje wywody o wyciszeniu to bełkot tak samo jak o kwestiach związanych z się ktoś do mieszkania wyżej, generuje hałas, ale ty to ubierasz w taką formę jakoby to nie winny był ten hałasujący lecz ten, któremu to przeszkadza. Co za pokrętna o którym mowa to nie normalne chodzenie po podłodze, to nie upuszczenie przedmiotu od czasu do czasu czy wywiercenie dziurki. To zrobienie z mieszkania placu zabaw i wybiegu dla bydła. A to zasadnicza różnica między normalnym życiem, a zachowywanie się jakby się było właścicielem całej klatki i wszystkich mieszkań.(a konkretniej według tzw. IV Kryteriów Rzymskich) biegunkę rozpoznaje się wtedy, gdy dziecko oddaje 3–4 luźne stolce lub więcej w ciągu 24 godzin. Pamiętaj jednak, że do rozpoznania biegunki kluczowa jest konsystencja kupki. Jeśli staje się ona luźna, wręcz wodnista, pojawia się w niej śluz – to znak,Urszula Sobol Kalendarz imprez biegowych w regionie jest wypełniony po brzegi. W niektóre weekendy odbywa się nawet kilka biegów na różnych dystansach. Biegają dzieci, młodzież i starsi. Rozbiegał się cały kraj. Podkarpacie też. - Widać, to choćby po ilości osób biegających w największych miastach, ale również w mniejszych miejscowościach - zaznacza Michał Gąsiorski, trener biegania, a także lekkiej atletyki, pochodzący z Jasła. Biegają wszyscy. Dzieci, młodzież i dorośli w różnym wieku. Ludzi na emeryturze bardzo często widać na trasach biegowych. Na Podkarpaciu odbywa się wiele imprez, które przyciągają tysiące uczestników. Pozostało jeszcze 86% chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp. Zaloguj się Zaloguj się, by czytać artykuł w całości Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.
Ашեзኑ иτε
Прոврո ςևрсубቻσጯ
Тви мачոյոсв զупաճе
Խወէճа озошፖ եհሗξխда
Рըձу етխቬοхроռι
Мև κо
Исխ ωтв ирፋскοчևթ
О юξո
3. Staraj się brać dziecko jak najczęściej na spacer. Jeżeli samodzielnie chodzi niech dużo biega. Zatrzymajcie się w parku i zorganizujcie wyścigi, poszukiwanie skarbów. Taki spacer nie musi być długi, ważne by był pełen pozytywnych emocji 4. Zmęcz dziecko, ale pamiętaj, że nie przed samym snem, tylko kilka godzin wcześniej.
Wczoraj salon jednego z warszawskich mieszkań zamienił się w trasę biegu ultra. W tych wyjątkowych zawodach rozegranych zgodnie z rządowymi zasadami koronawirusowej kwarantanny wzięła udział rodzina Pietrulińskich. Mateusz i Wiktoria z synami 7-letnim Tymonem i 10-letnim Leonem biegali po 20 metrowej pętli. Najwięcej kilometrów, bo aż 100, pokonał Mateusz, który przez 14 godzin i 20 minut wykręcił aż 5 tysięcy okrążeń! Dzisiaj opowiedział nam, dlaczego zdobył się na podjęcie takiego wyzwania. Skąd pomysł na bieg na 100km w salonie? Tęskniłem za długim wybieganiem. Dodatkowo mój przyjaciel z Rumunii, którego poznałem na biegu 48h na bieżni ReShape Fitness w zeszłym roku – Cristi Borcan niedawno przebiegł 100km w swoim mieszkaniu. Przesłał mi informację o swoim wyczynie. To w zasadzie najbardziej zmotywowało mnie do podjęcia wyzwania. Biegłeś w słusznej sprawie. Jaki był charytatywny cel Twojego wyzwania? Od kilku tygodni w naszej fundacji Spartanie Dzieciom zastanawialiśmy się, jak najlepiej pomóc naszym podopiecznym, skoro nasze standardowe formy zbierania środków (zbiórki podczas biegów) zostały „wyłączone”. Postanowiliśmy uruchomić zbiórkę na wsparcie naszych dzieciaków – rehabilitację on-line i zakup drobnego sprzętu. Oczywiście teraz jest bardzo dużo różnych potrzeb, dlatego aby się wyróżnić postanowiłem zrobić coś nieszablonowego. Chciałem w ten sposób podkreślić, jak ważne jest wsparcie rodziców, którzy zostali obecnie bez możliwości przeprowadzania normalnych zajęć rehabilitacyjnych niezbędnych dla dzieci z niepełnosprawnościami. Co było w tym wyzwaniu najtrudniejsze? Po drodze były jakieś kryzysy? Najtrudniejsze było to, że od miesiąca moja forma totalnie spadała. Nie byłem pewny, czy jestem w stanie przebiec 100 km w takich warunkach. Kryzysów o dziwo nie było, a co najgorsze… ten bieg mi się naprawdę podobał. Masz wszystko na miejscu, do kuchni (5m) do garderoby (8m) nie musisz tak jak zawsze zastanawiać się, czy czegoś nie zabrałeś. (śmiech) Masz swoją muzykę i to nie na uszach tylko leci na ekranie. Było epicko! Wciąż kręci Ci się w głowie? Co na to wszystko Twoi sąsiedzi? Mieszkam w starej kamienicy z 1939 roku, strop ma tu 60 cm grubości. To lokal na ostatnim piętrze, moje mieszkanie jest narożne, przez ścianę nie mam żadnego sąsiada, tylko suszarnię. Dokładnie o 22:00 ściszyłem muzykę na poziom bardzo delikatny. Z racji tego, że kiedyś biegałem ważąc 102kg mam zamiłowanie do butów z dużą amortyzacją, więc w porównaniu do wielu imprez po biegach moi sąsiedzi wczoraj mieli bardzo spokojny sen (śmiech). W głowie o dziwo mi się nie kręci, chociaż sam nie wiem dlaczego. Ile metrów miała pętla? Co ile okrążeń zmieniałeś kierunek biegu? Pętla miała dokładnie 20 metrów. Niestety zegarek w budynku nie radził sobie z tym pomiarem i zaniżał liczbę metrów, szczególnie jak biegłem przeciwnie do ruchu wskazówek zegara (zegarek miałem od wewnętrznej strony). Na początku zmieniałem kierunek co godzinę, ale po 4 godzinach przeszedłem w tryb zmiany kierunku co 30 minut, bo czułem że to bezpieczniejsze rozwiązanie. Dosłownie „pod ręką” miałeś bufet. Co jadłeś i piłeś podczas tego biegu? Ile tego poszło? Ze słonych rzeczy: paluszki chipsy, orzeszki solone prażone. Ze słodkich: cukierki kawowe, z galaretką, żelki, kandyzowane owoce. Były też w moim menu pozycje „wytrawne”: tosty szynka ser z majonezem! Barszcz czerwony, szynka + ser, do tego oczywiście owoce: jabłka, banan no i wiadomo napoje: izotoniki, BCCA, energetyk, woda, cola. A rano żona zrobiła mi jajecznica na maśle i boczku + espresso, mniam! Jak się dzisiaj czujesz? Bolą mięśnie? Pokonałeś sporo zakrętów, Twoje stawy i ścięgna dostały mocny wycisk. Czuję się rewelacyjnie! Nie spałem od 28 godzin i pewnie nie zasnę do wieczora, bo endorfiny buzują we krwi. Właśnie zakręty były tym, czego się najbardziej obawiałem. Chciałem zrealizować to wyzwanie, ale obawa o staw skokowy, kolana w szczególności po tym, co usłyszałem od Pawła Żuka, gdy przez 3 dni miałem przyjemność go wspierać w Atenach na pętli 1km, było czymś co siedziało mi mocno w głowie. Niestety, aby było bezpiecznie musiałem 15 tysięcy zakrętów pokonać stosunkowo wolno, a w związku z tym również bieg po tej „prostej” liczącej 6-7m musiał być spokojny i to było najbardziej nużącym elementem wyzwania. Każdy biegacz jest „przyzwyczajony”, że kilometry lecą w pewnym tempie a tu 1km zajmował średnio 9 minut! Mięśnie w przeszłości miały dużo większe wyzwania, stawy kiedyś dźwigały 102kg grubaska, więc też nie narzekały. Na Facebooku widziałem, że wyzwanie podjęła cała Twoja rodzina. Jak im poszło? Rewelacyjnie! 7-letni Tymon i 10-letni Leo przebiegli półmaraton! Ich bieg był podzielony na kilka części rozłożonych w czasie, oboje chodzą do sekcji piłkarskich UKS 141 i w przeszłości robili bardzo zbliżone kilometraże, ale tym razem lecieli na mocno ograniczonej powierzchni i to bez piłki. Moja kochana żona tego dnia miała najpierw godzinę treningu aerobowego (łydki uda pośladki) i po tym ruszyła na trasę pokonując półmaraton! Czy to najbardziej szalona rzecz, jaką zrobiłeś dotychczas w swoim biegowym życiu? Absolutnie nie! Przebiegłem w trzydziestokilogramowej zbroi średniowiecznego rycerza półmaraton i maraton, ukończyłem HardąSukę, Łemkowynę 150km, dwukrotnego i pięciokrotnego IronMan-a, pływałem po 30km bez pianki i w tym roku szykuję się na dziesięciokrotnego IronMan-a (38km pływania, 1800km roweru i 422km biegu). Zabawa w chomika w salonie to tylko kolejny test psychiki, który wypadł pomyślnie. Wiem, że biegasz ultra, startujesz w triathlonach, biegach ulicznych, należysz do drużyny Spartan. W 2018 roku na Litwie pokonałeś podwójnego Ironmana. A jak zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem? Co bieganie zmieniło w Twoim życiu? Odpowiem jednym słowem – WSZYSTKO. Rozpocząłem swoją walkę o dawno utraconą formę, gdy ważyłem 118kg. Zaczęło się od jednego okrążenia w Parku Znicza (400m) później biegłem 2 okrążenia, trzy…Gdy po roku „człapania” ważyłem 102kg przebiegłem jednorazowo 17km i stwierdziłem, że jak tyle pokonałem, to czas się zapisać na maraton, aby zobaczyć ile mogę przebiec. W 2013 roku podczas Maratonu Warszawskiego okazało się, że da się doczłapać do mety w czasie 5:30 (wczoraj w salonie miałem lepszy wynik). Gdy okazało się, że można przebiec maraton to powstał pomysł zrobienia IronMan-a, który ukończyłem w 2015 roku. W 2016 roku ukończyłem HardąSukę, 2017 i 2018 był już double IRONMAN, w 2019 quanipla (5x) IRONMAN. Dziękuję za rozmowę. Marcin Dulnik
Dzieciaki i ich rekordy. Bieganie nie tylko dla żółtodziobów. Doskonale wiemy, że dzieci mają niespożyte zapasy energii. Nieustannie biegają za piłką, jeżdżą na rowerze, wspinają się po drzewach. Bieganie to świetna forma aktywności fizycznej dla młodego człowieka. Wielu biegaczy, mając tego świadomość, wychowuje swoje
Inne Złośliwe i uporczywe hałasowanie sąsiadów Indywidualne porady prawne Janusz Polanowski • Opublikowane: 2019-05-01 • Aktualizacja: 2022-06-08 Mieszkam w bloku. Moim problemem są sąsiedzi nade mną, a szczególnie dwójka ich małych dzieci. Hałasy, jakie stamtąd dobiegają, przeraźliwe tupanie prawie cały dzień, dzikie wrzaski od roku zamieniły moje życie w koszmar. Do tego bicie kotletów o 6 rano, odkurzanie o w nocy. Dwa razy zwróciłam im uwagę - bez skutku. Wczoraj wyczerpała się moja cierpliwość po kolejnych pobudkach o rano w weekend, gdy po prostu odpoczywam po tygodniu pracy. Dudnienie i tupanie sąsiadów z góry jest potworne, złośliwe, już też mniemam, bo aż nadto głośne i uporczywe. Byłam na policji, ale oni rozłożyli ręce. Mówią, że to tylko dzieci, ale u mnie następuje rozdrażnienie, bóle głowy i po prostu nie mogę już tego znieść. Podobno sąsiedzi z góry w całym mieszkaniu mają kamień albo gres, może dlatego jest to tak głośne. Czy mam szansę uzyskać pozytywne rozstrzygnięcie w sądzie, bo nie mogę tak dłużej żyć? Masz podobny problem? Kliknij tutaj i zadaj pytanie. Zakłócanie spokoju sąsiedzkiego – uporczywe hałasowanie Przepisy „prawa sąsiedzkiego” (art. 144 i następne Kodeksu cywilnego; dalej „ odnoszą się wprost do nieruchomości gruntowych (art. 46 i następne jednak można (a nawet należy) stosować je odpowiednio (to jest przez analogię) do innych rodzajów sąsiedztwa (sąsiadowania) – w tym dotyczących zamieszkiwania w pobliżu (nie tylko w odrębnych nieruchomościach lokalowych). Chyba najbardziej znanym przepisem „prawa sąsiedzkiego” jest art. 144 który stanowi: „Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.”. Jak wynika z opisu sytuacji, Panią szczególnie niepokoją zachowania zakłócające korzystanie z Pani mieszkania ponad przeciętną miarę. (przynajmniej wstępnie taki obraz może się kształtować). Układ odnośnych mieszkań sprawia, że swoistą granicą między odnośnymi mieszkaniami są: sufit (z perspektywy Pani mieszkania) oraz podłoga – z perspektywy tego, do kogo należy mieszkanie bezpośrednio wyżej położone). Dlatego warto (nawet na wszelki wypadek) zwrócić uwagę także na brzmienie art. 153 § 2 „Korzystający z wymienionych urządzeń obowiązani są ponosić wspólnie koszty ich utrzymania”. Zobacz też: Głośne prace remontowe przepisy Przekroczenie przeciętnej miary Należy zauważyć, że w zacytowanym artykule 144 występują zwroty niedookreślone znaczeniowo (często zwane „klauzulami generalnymi”): przeciętna miara, społeczno-gospodarcze przeznaczenie nieruchomości oraz stosunki miejscowe. Przywołajmy także treść artykułu 140 „W granicach określonych przez ustawy i zasady współżycia społecznego właściciel może, z wyłączeniem innych osób, korzystać z rzeczy zgodnie ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem swego prawa, w szczególności może pobierać pożytki i inne dochody z rzeczy. W tych samych granicach może rozporządzać rzeczą.”. Jak widać, także w ustawowym określeniu własności ustawodawca zawarł „klauzule generalne” – czyli zwroty językowe, których znaczenie ustalane jest w procesie stosowania, a więc z uwzględnieniem okoliczności konkretnych przypadków. Nawet w przypadku przepisów prawnych bez zwrotów o cechach „klauzul generalnych” przebieg oraz wynik procesów cywilnych lub innych postępowań przed sądami cywilnymi mogą być odmienne. Chociażby z uwagi na brzmienie artykułu 230 Kodeksu postępowania cywilnego ( „Gdy strona nie wypowie się co do twierdzeń strony przeciwnej o faktach, sąd, mając na uwadze wyniki całej rozprawy, może fakty te uznać za przyznane.”. Trzeba także brać pod uwagę różne nastawienia ludzi – w tym z uwagi na rady z zewnątrz (nie tylko przez prawników udzielane). Jeden człowiek przyzna się do błędu i przystąpi do rozwiązywania problemu, a inny nie tylko będzie „udawał Greka”, ale nawet walczył nieustępliwie (nawet o coś mało ważnego). Dowody na złośliwe hałasowanie sąsiadów W postępowaniach prawnych (szczególnie rzeczywiście trudnych) duże znaczenie odgrywają dowody. W postępowaniach cywilnych chodzi o wywiązanie się z prawnego obowiązku udowodnienia faktów (okoliczności), z których wywodzi się skutki prawne – art. 6 art. 232 Każda ze stron postępowania cywilnego jest uprawniona korzystać z przysługującego jej prawa do sądu (mającego rangę konstytucyjną), np. polemizować ze stroną przeciwną (co jest ważne np. z uwagi na art. 230 lub formułować wnioski w postępowaniu dowodowym (art. 227 i następne Struktura wniosku dowodowego jest dwuczłonowa: teza dowodowa (okoliczność do udowodnienia) oraz środek dowodowy (przy pomocy którego ma dojść do udowodnienia tezy dowodowej). Proszę zastanowić się nad tym, jakimi dowodami Pani dysponuje lub może dysponować. Dużą wagę mogą mieć dowody obiektywne, np. z nagrań (szczególnie głośnych, dokuczliwych lub wywoływanych w niewłaściwych porach hałasów); znaczenie dowodów obiektywnych wiąże się z tym, iż bardzo trudno rozstrzyga się spory o cechach „słowo przeciw słowu”. Niekiedy przydają się świadkowie. Doświadczenie uczy, że ludzie (w tym sąsiedzi) raczej niechętnie składają zeznania. Czasami ktoś odwiedzający (lub nocujący krewny) może być świadkiem – np. na okoliczność tego, co dzieje się w sąsiedztwie. Hałasowanie przez dzieci sąsiadów W wielu sytuacjach, także w sporach (nie tylko prawnych) przydaje się zachowanie spokoju i zdrowy rozsądek – w wielu aspektach. Mam na uwadze nie tylko to, że akurat teraz jest (prawdopodobnie częściowo udawana) „moda na dzieci” (wsparcie socjalne, treści w mediach…). Taki stan rzeczy może utrudniać (zwłaszcza skuteczne) akcentowanie problemów związanych z zachowaniem dzieci. Jednak owa tendencja może również ułatwić załatwianie określonych spraw, np. twarde podłogi (bez wykładzin lub innych podobnych przedmiotów) mogą stanowić zagrożenie dla dzieci (zwłaszcza małych). Trudno zachowaniem dzieci lub ich potrzebami uzasadniać (szczególnie powtarzające się lub nawet cykliczne) wykonywanie bardzo uciążliwych dla otoczenia prac domowych; o ile jakaś nagła sytuacja może wymagać interwencyjnego włączenia pralki, to trudno taką sytuacją uzasadniać odkurzanie całego mieszkania lub używanie młotka lub podobnego przedmiotu. Samo odczuwanie lub odbieranie bodźców dźwiękowych również może wiązać się ze stanem zdrowia – niekiedy zmiana w odbieraniu bodźców (np. dźwiękowych) może być swoistym sygnałem do konsultacji medycznej; niestety, niekiedy małe przychodnie dość często unikają kierowania pacjentów na badania specjalistyczne lub (nawet podstawowe) analizy laboratoryjne (bo to skutkowałoby niższym zyskiem w związku z danym pacjentem). Nie można również zupełnie wykluczyć, że dokuczliwość docierających do Pani mieszkania hałasów wiąże się z problemami technicznymi. Szeroko rozpowszechnione jest teraz niedbalstwo – nawet bez złych intencji; czasami skoncentrowanie się na „swojej branży” lub na „swoim zadaniu” wiąże się z lekceważeniem szerszego kontekstu. W wielu sytuacjach silnym czynnikiem jest tak zwany rachunek ekonomiczny – niekiedy skłaniający do zachowań oczywiście nagannych. Dotyczyć to może, tytułem przykładu, wyposażenia mieszkań lub tak zwanego wykończenia lokali. Wprawdzie studia nagrań trudno uznać za typowe lokale, ale one same pokazują, jak wiele da się zrobić dla eliminacji przenikania dźwięków. Trudno od mieszkań wymagać spełniania cech studia nagrań, ale lokale (lub pomieszczenia) mieszkalne również nie powinny być „pudłami rezonansowymi”. Wykonanie podłogi w mieszkaniu sąsiadów Wspomniane przez Panią wykonanie podłóg w „mieszkaniu na górze” skłania do zastanowienia się nad tym, czy podłogę prawidłowo zaprojektowano i wykonano. Szczególnie duże uchybienia mogłyby uzasadniać zasadne powiadomienie o problemie „nadzoru budowlanego” (wpierw szczebla powiatowego). Trudno (zwłaszcza bez znajomości szczegółów) winić o to osoby tam zamieszkujące. Dość często zdarzają się niedoróbki w trakcie budowy budynków lub przez usługodawców (np. świadczących usługi wykończeniowe). Hipotetycznie rzecz biorąc, przyczyny mogą być różne. Jednym z przejawów życia jest ruch, z ruchem zaś wiążą się dźwięki. To są ewidentne przejawy życia. Zwracam na to uwagę, bo podkreślanie żądań „absolutnej ciszy” może być różnie odbierane – chociażby dlatego, że sędziowie mogą mieć odmienne doświadczenia (np. jeden z licznej rodziny, inny samotnik, jeszcze inny miłośnik ciszy). Skoro czymś naturalnym jest ruch dzieci (nie tylko poza domem), to domy (w tym mieszkania) należy wyposażać w sposób chroniący dzieci przed kontuzjami. Bieganie przez dzieci po śliskiej i twardej podłodze może być dla nich samych źródłem niebezpieczeństwa; w takich sytuacjach – zwłaszcza po zlekceważeniu dobrych rad przez rodziców – właściwe może być powiadomienie nawet sądu rejonowego (wydziału właściwego w sprawach rodzinnych lub opiekuńczych). Różnie bywa ze skutkami powiadamiania „opieki społecznej” – niekiedy zasadne zgłoszenia są lekceważone, a czasami sygnały faktycznie absurdalne skutkują wielokrotnymi wizytami „urzędowymi” i wytworzeniem grubych akt administracyjnych. Żądanie ograniczenia hałasu Między ustnym zwróceniem uwagi a typowym „procesowaniem się” są możliwe inne sposoby. Pani mogłaby wysłać list (polecony i „za zwrotnym potwierdzeniem odbioru”) z żądaniem znacznego ograniczenia zakłócania spokoju w Pani mieszkaniu; w liście należałoby wskazać termin czekania na odpowiedź lub spełnienia żądania. Poza tym (nawet bez ww. korespondencyjnego wezwania) mogłaby Pani zawezwać do próby ugodowej osoby mieszkające w „mieszkaniu na górze” – od art. 184 do art. 186 Takie wezwanie (objęte niską opłatą sądową) kieruje się do sądu rejonowego. W zawezwaniu do próby ugodowej trzeba wskazać (przynajmniej ogólnie) proponowane warunki ugody (art. 917 i art. 918 Jeśli masz podobny problem prawny, zadaj pytanie naszemu prawnikowi (przygotowujemy też pisma) w formularzu poniżej ▼▼▼ Indywidualne porady prawne
Wyobraź sobie taką sytuację, że obok nagich gówniaków biegają ich nadzy rodzicie. Uważasz, że oburzenie byłoby identyczne? Albo, że na grillu, urodzinach czy bezokazyjnie biega sobie nagie dziecko po domu i rodzina i znajomi oburzaliby się tak samo jakby to biegała dorosła pani domu. Naprawdę skrępowanie byłoby identyczne?
autor: Anna Zatwarnicka, opublikowano: 26/05/2022 Dotąd byłaś aktywna, biegałaś każdego dnia, a po pojawieniu się dziecka nie masz już na to czasu? Nawet jeśli czas się znajdzie to zwyczajnie nie masz siły ruszyć się z fotela? Nie musi tak być! Wiadomo, że teraz cały Twój świat kręci się wokół maleństwa i wiadomo też, że nie wysypiasz się jak kiedyś i nie czujesz się na siłach żeby biegać 10 km w każdą niedzielę. Twoje życie się zmieniło, co ma znaczący wpływ na Twoje treningi, ale pojawienie się pociechy nie musi oznaczać rezygnacji z tego co kochasz, czyli z biegania. Teraz zapewne szeroko otworzyłaś oczy i pomyślałaś "No ciekawa jestem jak mam to zrobić, mądralo". Otóż poniższy tekst powinien sprawić, że spojrzysz na swoją aktywność fizyczną po porodzie z nieco większym optymizmem, a Twoje bieganie nie będzie ograniczało się jedynie do biegania po mieszkaniu między pieluchą, a butelką mleka. Jak biegać z noworodkiem Wiadomo, że kiedy maluch ma tydzień nie weźmiesz go w wózek i nie przebiegniesz 15 kilometrów. Daj sobie czas na dojście do siebie po porodzie. Ten czas z maluszkiem jest bezcenny, nie odbieraj go sobie i spędź ten pierwszy miesiąc na zapoznaniu się z dzieckiem, jednocześnie nie rezygnując z codziennej dawki ruchu, jakiej możesz sobie dostarczyć w domowych warunkach. Po miesiącu lub półtora spokojnie możesz już wybrać się z maluszkiem na krótką przebieżkę. W internecie znajdziesz kilku ciekawych i godnych zaufania producentów specjalnych wózków do biegania z dzieckiem. Niektóre modele są specjalnie przygotowane do biegania już z miesięcznym bobasem. Taki wózek jest wyposażony w specjalny hamaczek, dzięki któremu maluszek wygodnie i przede wszystkim bezpiecznie spędzi czas w wózku, przed biegnącą mamą. Jeśli takie wózki nie przemawiają do Ciebie, lub zwyczajnie czas biegu chcesz spędzić sama z sobą i swoimi myślami, bez bobasa, poproś o pomoc męża/partnera. Jeśli karmisz piersią, nakarm malucha i idź pobiegać, godzinkę czy półtorej kochający tatuś na pewno sobie poradzi. Jeśli tata nie może zająć się dzieckiem bo np pracuje, poproś o pomoc innego członka rodziny. Większość babć i dziadków tylko czeka na możliwość spędzenia czasu z ukochaną wnusią czy najcudowniejszym wnusiem. Korzystaj z tej możliwości i pamiętaj, że choćby 30 minut biegu jest lepsze niż nie bieganie w ogóle. Malec zaczyna chodzić Bobas w mgnieniu oka z leżącego, śliniącego się malucha wstał na nóżki i ciekawy świata zaczął biegać gdzie go oczy poniosą. To odpowiedni moment na rozważenie opcji biegania z wózkiem. Wózek biegowy jest tak skonstruowany aby Twoje dziecko było bezpieczne i aby Tobie biegało się lekko i przyjemnie. Możesz również skorzystać ze specjalnych szelek wyposażonych w "smycz", które zakłada się dzieciom aby nie oddalały się od opiekuna zbyt daleko. Nie jest to jednak najlepsza opcja do wykorzystania w trakcie biegu. Takie szelki można z powodzeniem wykorzystać na spacerze czy podczas marszu lub wolnego truchtu. Wiadomo, że brzdąc nie utrzyma Twojego tempa i biegnie w każdym możliwym kierunku, oprócz tego w którym Ty biegniesz :) Większość biegających mam, mających dzieci w wieku 1-3 i młodsze, rekomenduje bieganie z wózkiem jako najprzyjemniejszy i najbezpieczniejszy sposób na bieganie z pociechą. Na grupach biegowych i grupach dla mam, z pewnością znajdziesz cenne rady jaki model wózka najlepiej sprawdza się podczas biegu z dzieckiem. Istnieje również duże prawdopodobieństwo, że jakaś życzliwa mama z Twojej okolicy zgodzi się umówić z Tobą w parku abyś mogła przetestować wózek biegowy przed dokonaniem zakupu. Mam 3 latka 3 i pół, sięgam bródką ponad stół... Kiedy maluch chodzi już stabilnie, jest ciągle w ruchu, a Ty potrafisz się już z nim porozumieć nie powinnaś mieć problemu z namówieniem go na trening. Dziecko w wieku 3 lat z powodzeniem może już wsiąść na rowerek, choćby taki biegowy. Bieganie za brzdącem jadącym na rowerku to wspaniała forma treningu biegowego. Dodatkowo, konieczność dogonienia uciekającego na rowerku co jaki czas malca, daje możliwość zrobienia interwałów :) Przedszkolak Dziecko w wieku 5-6 lat oprócz jazdy na rowerze, uwielbia także przesiadywanie na placu zabaw. Znajdź plac zabaw wokół którego będziesz mogła biegać, jednocześnie nie tracąc pociechy z oka. Zabierz na spacer partnera, starsze dziecko czy innego członka rodziny, który będzie miał na oku Twoje dziecko podczas gdy Ty oddasz się bieganiu. Jeśli żaden z domowników nie chce "współpracować" możesz zaprzyjaźnić się, z którąś z mam z placu zabaw, która chętnie rzuci okiem na Twoją pociechę kiedy Ty biegasz wokół placu zabaw. Na grupach dla mam lub na grupach biegowych warto zaproponować stworzenie grupy mam, które kochają swoje brzdące równie mocno jak bieganie. Jak wiadomo w grupie siła i jedna drugiej z pewnością poda pomocną dłoń w kwestii dopilnowania dziecka podczas biegania. Dziecko w wieku szkolnym Jeśli masz dziecko w wieku szkolnym lub starsze, a zawsze kochałaś biegać i pociecha całe dzieciństwo biegała z Tobą, nie powinna protestować kiedy zaproponujesz jej wspólny trening. Podczas gdy Ty biegasz dziecko może jechać na rolkach, na rowerze, na desce może spróbować slow joggingu czy nordic walkingu, każdy sposób na rozruszanie nastolatka jest dobry. Ty pobiegasz, spędzicie razem czas, wspólna pasja Was połączy - same plusy :) Newsletter Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco ! Przeczytaj równieżJeżeli widzisz, że wyraźnie nie radzi sobie z emocjami i sytuacja go przerasta – skacze intensywnie na człowieka; podgryza dłonie i nogi; zaobserwujesz ruchy kopulacyjne – warto jest pomóc psu, zabierając go z danego miejsca i przekierowując go na inne aktywności. Zdarza się, że bodźcem uruchamiającym fazę głupawki może być Iwona2AL Rozgrzewający Się Posty: 2 Rejestracja: 23 kwie 2013, 14:29 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak szukam rady na temat tego czy, jak czesto i ile moze biegac letnie dziecko ( dziewczynka). Zdrowa i sprawna fizycznie. Mama troche biega i corka tez chce. Czy ktos moze cos doradzic? dziekuje barcel Zaprawiony W Bojach Posty: 1107 Rejestracja: 16 wrz 2011, 10:58 Nieprzeczytany post 23 kwie 2013, 14:54 ekspertem nie jestem, ale wydaje mi się, że może bez ograniczeń ale nic na siłę. Ja jak byłem dzieckiem nikt mnie nie ograniczał i biegaliśmy za piłką i w innym celu całymi dniami, aż brakowało sił. Proponuję biegać z córką np. na stadionie. Wówczas córka może odpocząć kiedy chce i nie będzie tracić ze wzroku Pani (będzie się czuć bezpiecznie), no i oczywiście Pani będzie miała cały czas pod opieką córkę. Jednak jeśli stadion lekkoatletyczny to w porze dnia gdy nie ma zbyt dużego ruchu (dyski, oszczepy itp. są niebezpieczne dla dziecka). adam1adam Zaprawiony W Bojach Posty: 1754 Rejestracja: 20 lis 2011, 09:59 Życiówka na 10k: 33:10 Życiówka w maratonie: 2:32:24 Nieprzeczytany post 23 kwie 2013, 14:57 Dziecko chodzi, to co to za roznica jak biega (truchta , biega). Jesli po biegu czuje sie dobrze- nie ma sensu zaraz myslec , ze to nie zdrowe. Dzieci lubia przewaznie biegac krotkie odcinki -stop i znowu, dlatego jak chca juz z nami biec, to dobrze jest robic duzo krotkich przerw, zeby sie szybko nie znudzily. Jak dlugo takie bieganie moze trwac- nawet kilka km, jak dzieci zaczynaja nazekac , ze" bola nogi" to znaczy dosyc-stop. Wazne jest zeby po takim bieganiu dzieci robily to co normalnie my robimy: gimnastyka, prysznic , regeneracja. Wtedy nie ma podstaw do zadnych obaw o nasze pociechy. Zaprawiony W Bojach Posty: 2550 Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10 Życiówka na 10k: czydzieści9ipół Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia Nieprzeczytany post 23 kwie 2013, 15:06 Self-improvement is masturbation. Now, self-destruction… Adrian26 Zaprawiony W Bojach Posty: 1971 Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17 Życiówka na 10k: 38:14 Życiówka w maratonie: 2:57:08 Kontakt: Nieprzeczytany post 23 kwie 2013, 15:19 Jedna z forumowiczek bardzo fajnie się do tego odniosła: "Ze sportem wyczynowym u dzieci (mam na mysli specjalne plany treningowe, zawody) trzeba b. ostrożnie. Szczegolnie u takich malych dzieci - ich uklad kostny i miesniowy jest jeszcze zupelnie nie rozwiniety i niezalenie od trudnosci motywacyjnych (zmusic 4-latka do regularnosci, treningow? hahaha. może w Chinach), to wprowadzajac rezim mozna przede wszystkim u malych dzieci sprawdza sie różnorodność sportowa - niech sobie biegają po parku (to nic, że bez ładu i składu i konkretnego celu), ganiają się, grają w piłkę, chodzą na basen, jeżdzą na rowerze czy hulajnodze, etc. Zabierać na swoje zawody i dawać przyklad " Mam podobne zdanie. Takie małe dzieci powinny bazować głównie na zabawach, grach,w których byłoby sporo ruchu, gimnastyki itp. Na pewno nie jest dobrym rozwiązaniem zabierać takie małe dzieci na powiedzmy półgodzinny trening, tak samo jak nie jest to odpowiedni moment na wprowadzanie jakichkolwiek planów czy regularnych treningów bjj Zaprawiony W Bojach Posty: 560 Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39 Życiówka na 10k: 35:46 Życiówka w maratonie: brak Lokalizacja: Kuj-Pom Nieprzeczytany post 23 kwie 2013, 17:18 Mój synek ma 5 lat i w trakcie badań u kardiologa zapytałem jak wygląda sprawa z bieganiem u tak małych dzieci. Usłyszałem ,że z własnej woli może biegać bez ograniczeń także tak to wygląda ze strony kardiologa 5km-16:48 10km - 35:46 Adrian26 Zaprawiony W Bojach Posty: 1971 Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17 Życiówka na 10k: 38:14 Życiówka w maratonie: 2:57:08 Kontakt: Nieprzeczytany post 23 kwie 2013, 17:38 Pytanie tylko na ile ten kardiolog ma pojęcie o sporcie i konkretnie o bieganiu U mnie sa lekarze, dla których puls poniżej 50 to jest patologia, tak samo jak szkodliwe jest bieganie w zimę itp bjj Zaprawiony W Bojach Posty: 560 Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39 Życiówka na 10k: 35:46 Życiówka w maratonie: brak Lokalizacja: Kuj-Pom Nieprzeczytany post 23 kwie 2013, 18:08 Jest to kardiolog w szpitalu dziecięcym, a jakie ma pojęcie o bieganiu tego nie wiem. Jak daje takie rady to powinien mieć o tym jakieś pojęcie bo w przeciwnym wypadku mógłby narazić dziecko na utratę zdrowia 5km-16:48 10km - 35:46 ioannahh Zaprawiony W Bojach Posty: 1309 Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27 Życiówka na 10k: 39:46 Życiówka w maratonie: brak Lokalizacja: sopot Kontakt: Nieprzeczytany post 23 kwie 2013, 18:30 o ludzie, ale kto tu mówi o WYCZYNOWYM trenowaniu dziecka? wydaje mi się, że autorka postu raczej pyta, czy jej córka może z nią trochę pobiegać, skoro jej to sprawia frajdę. między jednym a drugim jest znaczna różnica. Ma_tika Zaprawiony W Bojach Posty: 1427 Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34 Życiówka w maratonie: brak Lokalizacja: Warszawa Nieprzeczytany post 24 kwie 2013, 00:07 Iwona2AL pisze:szukam rady na temat tego czy, jak czesto i ile moze biegac letnie dziecko ( dziewczynka). Może biegać tyle, ile jej się będzie podobało. Idę o zakład, że 500 m truchtu jej się znudzi, zatrzyma się, pobiegnie w bok, coś ją oderwie od biegu. Dzieci są mądre i nie dadzą sobie na własne życzenie zrobić krzywdy. Jak mama biega, to niech weźmie córkę (jak obie chcą), tylko mama musi się liczyć z tym, ze z treningu pewnie nic nie wyjdzie. Zresztą mama pewnie najlepiej zna swoje dziecko Iwona2AL Rozgrzewający Się Posty: 2 Rejestracja: 23 kwie 2013, 14:29 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak Nieprzeczytany post 24 kwie 2013, 13:09 dziekuje wszystkim za wypowiedzi:)
Szczekający pies – mandat dla właściciela? Pierwszą odpowiedzią, jaka naturalnie przychodzi do głowy w powyższej sytuacji, jest wykroczenie, opisane w art. 51 kodeksu wykroczeń. To dokładnie ten sam przepis, który ma zastosowanie gdy mówimy o wykroczeniu, jakim jest zakłócanie ciszy nocnej. Art.
@ "Gościa "Takich jałowych dyskusji jak ta jest więcej w Panu odpowiadają takie efekty dźwiękowe nad głową, mnie i wielu innym NIE! Drżenie mojej podłogi podczas "zabawy" dzieciaka tych z góry -też mnie nie zachwycało. Czy ja napisałam,że dzwoniłam pod 997 ?Zapewniam Pana , że ja doskonale znam normalne odgłosy w bloku i nigdy mi nie przeszkadzały , a u znajomych bywam- też mają nad sobą dzieci i takich efektów specjalnych jak u mnie nie ma !No cóż, skoro odrzucił Pan obie moje propozycje, nie widzę powodu do dalszej -jakże miłej- , że ja odniosłam pewne sukcesy z tymi z góry ,oduczyli dzieciaka biegania ,skakania (na skakance też), bez udziału policji ani sądów , niestety pozostał ogromny niesmak i parę innych niepożądanych odgłosów !Wypowiedziałam się na tym forum, tylko dlatego ,że doskonale wiem co autorka i inni "zatupani" przeżywają !I to gestią rodziców jest stworzenie takich warunków,aby inni nie musieli być katowani nieswoimi dziećmi !Każda spółdzielnia ma swój regulamin korzystania z lokali mieszkalnych, w mojej jest wyraźnie napisane ,że należy użytkować swój lokal tak, aby rażąco nie przeszkadzać, ani nie utrudniać życia innym . Każdy ma inną wrażliwość,widocznie Pan ma nerwy ze stali,czego gratuluję :)
Od kilku miesięcy mieszkam w nowym mieszkaniu. O ile w poprzednim była cisza i spokój, to tutaj mamy nad sobą jakichś totalnych p0pi3rd0leńców. Cały dzień czymś rzucają o podłogę, ich dzieciak biega po całym mieszkaniu, jeździ jakimś elektrycznym gów…. – Ludzie z piekła rodem.
Widzę, że wątek ma już kilka lat i zastanawia mnie bardzo, jak z problemem poradzili sobie autorzy pierwszych postów, z autorką na czele, bo forum to już zdaje się opuścili, więc widocznie znaleźli jakieś rozwiązanie na hałaśliwe dzieci mam podobny problem. Wprowadziliśmy się z rodziną do stosunkowo nowego blogu niedawno i zanim jeszcze zobaczyliśmy sąsiadów na oczy, zdążyliśmy ich usłyszeć. Chodzi tu oczywiście o sąsiadów z kilkuletnim dzieckiem z góry, bo pozostali lokatorzy, mimo że wielu również ma małe dzieci, potrafią się zachować i ich obecności w bloku nie słychać. Natomiast ci mieszkający nad nami to istny koszmar - zachowują się, jakby im jednym na całym świecie przytrafiło się dziecko, więc można pozwolić mu na bieganie od 9 rano do 21 wieczorem, tupanie, hałasowanie, uderzanie w barierki balkonu, przecież to naturalne... Proszę mnie źle nie zrozumieć - mam na uwadze, że dziecko jest małe, ma niespożyte pokłady energii i do kaloryfera się go nie przywiąże. Wychowanie dwójki dzieci mam już za sobą, więc wiem co mówię. Moje dzieci nie miały jednak nigdy pozwolone na to, żeby biegać po domu i hałasować, a dodam, że jedno z nich ma stwierdzone ADHD. Zabieraliśmy je jednak na spacery, place zabaw, a w domu mieliśmy dywany. Dodatkowo dzieci zawsze miały na nogach kapcie, które wyciszają dźwięki. I nikt nie musiał się mnie dopraszać o takie rozwiązania - zastosowanie ich, podobnie jak upominanie dzieci gdy zachowywały się zbyt głośno, było dla mnie naturalne, bo w poprzednim bloku mieszkało wiele osób starszych, w większości po 60. roku życia, a także dwie rodziny z malutkimi dziećmi, więc naturalnym było zachowanie ciszy w myśl starej zasady "nie rób drugiemu co tobie niemiłe". Jak widać, nie wszyscy są wychowywani w poczuciu tej zasady - zwłaszcza obecni młodzi rodzice, których podejscie do wychowywania dzieci jest potworne. Myślą, że skoro dorobili się dziecka i mieszkania, to zaszli na szczyt świata i są jego pępkami więc mogą robić co im się sąsiedzi byli przez nas upominani. Za pierwszym razem przeprosili, bo chyba nawet nie zdawali sobie sprawy, że do mieszkania pod nimi już się ktoś wprowadził. Hałasy jednak nie ustawały i dwie kolejne wizyty z prośbą o zachowanie ciszy kończyły się już aroganckimi odpowiedziami i zamykaniem drzwi przed nosem. Kolejnym razem nie kłopotaliśmy się zatem aby pukać do ich drzwi raz jeszcze i przy najbliższej okazji, kiedy hałasy były wyjątkowo nasilone, wezwaliśmy policję, która udzieliła jedynie pouczenia. Interwncja ta nie przyniosła jednak skutku - było ciszej przez jakieś dwa tygodnie, a potem na powrót po staremu. Państwo ci nie widzą w zachowaniu swojego dziecka nic złego i odbierają nasze interwencje jako atak, sądząc, że "nachodzimy ich", bo nie mamy lepszych rzeczy do robienia. Zasłaniają się tym, że w godzinach 6:00 - 22:00 mają całkowite prawo zachowywać się tak jak uznają za stosowne. I trzeba przyznać, że w godzinach ciszy nocnej spokoju nie zakłócają, ale przecież odpoczynek w domu nie ogranicza się w praktyce wyłącznie do sztywno określonych godzin ciszy nocnej. Człowiek zazwyczaj wraca do domu między 15 a 17 i od tego momentu chce zaznać odrobiny spokoju, a nie może, bo dziecko u góry swędzą pięty i musi sobie ulżyć nieustannym naparzaniem w swoją podłogę, a nasz wpłynąć na takich ignorantów? Czemu tacy ludzie, dorośli ludzie z tytułami magistrów, nie mają w sobie kszty empatii i nie wykazują się minimum kultury osobistej? Jak można tak nieludzko postępować - wiedzieć, że sprawia się komuś niedogodność, ale nie ustawać w swojej arogancji i bucie? Czy ktoś poradził sobie z podobnym problemem i może podzielić się doświadczeniami?Jeśli twoje dziecko się często rozprasza, to przypominaj, co trzeba zrobić i jak. Najlepiej krótkimi hasłami i tuż przed wykonaniem danej czynności. Jeśli przypomnisz maluchowi rano, że po obiedzie ma wynieść śmieci, nie miej pretensji, że nie zostaną wyniesione. Nagradzaj, a raczej: motywuj i wzmacniaj pozytywnie.Nawet gdy stoi to podskakuje albo chociaż macha nogą. Je najchętniej na stojąco, bo siedzenie ogranicza ruchy. A jeśli już usiądzie to się kręci i wierci. Ogląda bajkę spacerując, podskakuje, siada, wstaje, znowu podskakuje. Zasypia “chodząc” po łóżku, tupie nogą, klepie ręką, mruczy- cokolwiek byleby wykonać jakich ruch. Ciężku mu usiedzieć w jednym miejscu. W kolejce w sklepie zwraca na siebie uwagę, bo nieustannie coś mówi, zadaje pytania, sięga po wszystko, zaczepia ludzi, kuca, wstaje, podskakuje. Jak nie może się ruszać to intensywnie dyskutuje. W zasadzie jak się rusza to też ciągle gada. Rozglądasz się dookoła i widzisz, że inne dzieci takie ciche, spokojne, stoją grzecznie, czekają, nie wyróżniają się. A twoje? Jak wiewiórka z petardą przywiązaną do nogi- sieje zamęt, przemieszcza się z prędkością światła i dokłada do tego mnóstwo wrażeń dźwiękowych. Brzmi znajomo? Nadaktywność to nie jest ADHD Na początku chciałabym wam wyjaśnić, że dziecko nadmiernie ruchliwe nie musi mieć ADHD. Często potocznie się mówi, że “moje dziecko ma ADHD”, bo jest w ciągły ruchu. Być może kiedyś się okaże, że faktycznie tak będzie. Natomiast ADHD to zespół zaburzeń, które diagnozuje się powyżej 6 roku życia i składa się z trzech elementów: problemów z koncentracją uwagi, nadruchliwością i impulsywnością. Problem jest wtedy, gdy zachowanie dziecka i jego nadmierna aktywność, zaburza normalne funkcjonowanie w środowisku. Więc jeśli twoje kilkuletnie dziecko to istny dynamit, mówimy na razie o nadaktywności psychoruchowej. Ma mnóstwo energii, wszędzie go pełno, skacze, biega, robi fikołki. Nie nadążasz nawet patrzeć co on nowego wyprawia. W sekundę wdrapie się na regał, by za kilka chwil już skakać po łóżku albo biegać po przedpokoju. Dokładnie wiem jak to jest. Drżysz ze strachu, że nie zdążysz zareagować, że w końcu coś sobie zrobi. A jednocześnie nie możesz wyjść z podziwu, że mimo tej prędkości i chaosu ruchów, tak dobrze sobie radzi. Czasami wzdychasz głośno, myśląc “za jakie grzechy? czy to moje dziecko nie mogłoby być jak inne- usiąść i przez godzinę porysować?”. Otóż nie mogłoby. Może porysować ale najlepiej na stojąco, tupiąc nogą i w przerwach robiąc kilka przysiadów. Jak sobie radzić z takim nadaktywnym dzieckiem? Po pierwsze ZAAKCEPTOWAĆ. A być może nawet polubić. Walka z dzieckiem nic nie da. Próba siłowego ograniczania jego aktywności również. Nie zgadzam się z teorią, że jak się nie będzie mu dokładało bodźców albo okazji do wyszalenia się, to będzie spokojniejsze. Owszem, bodźcami trzeba mądrze kierować i minimalizować do jednego, dwóch na raz. Ale nie zabierać. Dziecko aktywne musi tą swoją energię gdzieś zużyć. Inaczej będzie agresywne, jeszcze bardziej niespokojne i dopiero nie da ci żyć. Dlatego nie walcz, nie narzekaj w kółko “boszeee jaki on niedobry, inne dzieci są jakieś normalne”, nie myśl, że twoje dziecko jest nienormalne, gorsze, niegrzeczne. Ono jest jakie jest. Ma dużo energii życiowej, ogromny temperament i silną potrzebę aktywności. To tak jakby w za małym pudełku zamknięto za dużo przedmiotów. Pchają się, żeby wyjść. Tutaj mamy to samo. Jak już udało nam się zaakceptować ten fakt, to czas NAUCZYĆ SIĘ Z TYM ŻYĆ. Co to oznacza? Chodzi głównie o to, żeby ułatwić sobie trochę życie i spróbować ustabilizować wasz dzień. Dziecko, które jest nadaktywne potrzebuje: – stałego rytmu dnia- rutyna jest ważna. Niezależnie od tego jak trudno jest dziecku się jej poddać, ona stanowi dla niego filar. Chodzi o podtrzymywanie stałych punktów. Tobie ułatwi to życie, bo nie będzie codziennej kłótni o to, co robicie po obiedzie albo o której trzeba iść do łóżka. A dla dziecka jest sygnałem, że coś następuje po czymś i nie ma od tego odstępstwa, tylko dlatego, że ono chce akurat pobiegać w kółko zamiast się ubierać. Ja nie mówię, że dzięki temu nagle twoje dziecko będzie spokojne i uległe. Ale zobaczysz, że pomoże uniknąć wielu konfliktów i wprowadzi porządek w chaos, który tworzy twoje dziecko; – konkretów- musicie mieć jasne zasady. Jeśli wiesz, że twoje dziecko je w podskokach, najchętniej otoczone zabawkami, które go rozpraszają to ustalacie “jemy przy stole w kuchni, zabawki zostają w pokoju”. U nas długo panował w tym względzie chaos. Moje rozbiegane dziecko zamiast jeść to przekładało zabawkę z rąk do rąk. Mi się wydawało, że jak się nią zajmie to więcej zje. Błąd. Bywało tak, że zaczynał jeść, w chwili przegryzania wsuwał się pod stół, bo nie mógł już usiedzieć, znowu wychodził, schodził z krzesła, zrobił dwa podskoki i dokańczał jedzenie. Myślałam, że pozwalając mu na to robię dobrze. Skoro nie może wysiedzieć to trudno. Ale jednak to też był błąd. Najlepiej w takich sytuacjach jest bazować na zasadach z przedszkola- nie ma chodzenia w trakcie posiłku, nie ma zabawy. Chwilę trwało zanim doszliśmy do porozumienia ale się udało. Zasada ta dotyczy wszystkich dziedzin życia- “nie biegamy w samolocie”, “nie krzyczymy w samochodzie”, “na spacerze, gdy jesteśmy blisko ulicy to trzymamy rodzica za rękę”. Wpajanie tego od najmłodszych lat, pozwoli na szybkie przyswojenie zasad. Nam pani psycholog doradzała spisanie jasnego regulaminu z ważnymi zasadami panującymi w naszym domu. -planowanie- nadaktywne dziecko ma silną potrzebę porządku. Być może brzmi to dziwnie ale tak jest. Nie możesz powiedzieć “a może pójdziemy do kina, albo jednak na lody, pomyślimy jeszcze, bo może lepiej do parku”. Gwarantuje ci, że dziecko wpadnie w szał, będzie chciało być w tych trzech miejsca na raz. Tak samo jak lepiej nie wpuszczać go do sklepu bez wcześniejszego ustalenia zasad po co tu idziemy, co kupujemy, jak powinniśmy się zachować. Uwierzcie mi, że robię to do dzisiaj a dzieci moje mają 5 lat! Zanim przekroczymy próg sklepu rozmawiamy. Np. “Chłopcy, wchodzimy tylko po masło i mleko. Nie bierzemy niczego z półek, nie uciekamy, trzymacie się za rękę i idziecie blisko mnie. Przy kasie dam wam pieniążki, żebyście mogli sami zapłacić. Pamiętacie jak należy się zachowywać w sklepie? Nie krzyczymy, nie kłócimy się, nie biegamy.” Ja mam dwoje dzieci nadaktywnych, chociaż jedno jest wyraźnie spokojniejsze od drugiego. Więc jeśli wam mówię, że lepiej 100 razy powtórzyć zasady, to znaczy, że tak właśnie jest. Planowanie to również uprzedzanie- o tym gdzie idziemy, jak długo tam będziemy, co dziecku wolno, co jest zabronione w danym miejscu. A co najważniejsze, ustalamy kiedy wychodzimy. Nie sądziłam, że to możliwe ale takie uprzedzanie faktów i planowanie działa. Spróbujcie bez ostrzeżenia zabrać dziecko z sali zabaw. Powodzenia! Ja się umawiam z Chłopakami, że powiem kiedy będziemy się zbliżać do końca i będę mieli ostatnie chwile na szaleństwo. A później jak zawołam to wychodzimy. Jasne zasady, konkretny plan. Można dołożyć do tego jakąś mini nagrodę za to, że tak sprawnie wam poszło. Robienie planów pozwoli uniknąć tworzenia ich przez twoje dziecko. Nie wiem jak u was ale moje nadaktywne dzieci są bardzo kreatywne. Jeśli ja im czegoś nie wymyślę, to one chętnie zrobią to za mnie. I tak na przykład w drodze do sklepu, gdy nie ustalimy, że robimy zakupy i szybko wracamy, dowiaduję się, że idziemy później na plac zabaw, do babci, na rower i na lody. Nie zgadzam się? No to awantura! – konsekwentne respektowanie zasad- to dla mnie najtrudniejszy punkt. Bywam niekonsekwentna, bo moje dzieci mnie tak czasami zdominują i wymęczą niekończącą się bitwą na argumenty, że szukam kompromisu. Jednak od najważniejszych zasad nie odstępuję choćby nie wiem co. Jak konsekwencja to i kary. Wiem, że to niezbyt ładne słowo dlatego dla tych bardziej wrażliwych użyję stwierdzenia “naturalna konsekwencja”. Mimo przypomnienia dziecko szaleje w sklepie, ucieka i zgarnia wszystko z półek- w takim razie wychodzimy. Nieważne, że miałaś kupić coś ważnego. Jak się uspokoi to może wejdziecie ponownie. -pozwolenie na trochę szaleństw- dziecko nadaktywne musi mieć możliwość wybiegania się. Ja się śmieje, że trochę jak chomik w kółku, swoją porcję ruchu musi dostać. Dlatego rower, hulajnoga, piłka nożna, trampolina, badminton, basen, długie spacery- wybieraj. Pewnie brzmi to zabawnie, ale często u nas pada takie zdanie “to gdzie się wybieramy dzisiaj, żeby ich (dzieci) wybiegać?”. Dni bez aktywności są straszne. Tydzień chorowania dzieci w domu to kara zarówno dla nich jak i dla mnie. Z nudów i ograniczonej możliwości spożytkowania swojej energii mało murów nie przestawią. Dlatego nakładaj wygodne buty i w drogę. -oswojenie innych z tym jakie jest twoje dziecko- trudne zadanie. Niestety dziecko nadaktywne zawsze będzie się wyróżniać- w przedszkolu, w sklepie, na ulicy, w rodzinie. Niejednokrotnie dowiesz się, że sprawia problemy albo jest niegrzeczne. Chyba nie ma na to złotego środka. Pocieszeniem jest fakt, że większość dzieci z wiekiem uczy się panować nad tymi zachowaniami. Najczęściej do wieku szkolnego trochę się uspokajają. Trzeba rozmawiać, tłumaczyć i czasami dać sobie luz. Tak jak w punkcie pierwszym-zaakceptować. – pomyślcie o terapii integracji sensorycznej- jeśli czujesz, że twoje dziecko jest mocno inne niż rówieśnicy a jego nadaktywne zachowania są intensywne i nieco odbiegają od tego, co uważasz za normę to zgłoś się do specjalisty. My korzystamy z tej terapii. Uważam ją za bardzo skuteczną i dobrą. Czasami to właśnie zaburzenia integracji sensorycznej (w uproszczeniu odbierania bodźców dotykowych, smakowych, zapachowych) powoduje takie a nie inne reakcje dziecka. Uffff… trochę się rozpisałam. Chciałam wam tylko przekazać, że wasze dziecko jest normalne. Nawet jeśli trochę inne i bardziej krąbrne od innych. Nie miejcie wyrzutów sumienia, że zdarza wam się zazdrościć innym rodzicom ich grzecznych dzieci. Mały, aktywny Diabełek potrafi wymęczyć kilka osób na raz a co dopiero jedną mamę czy tatę. Czasami zwyczajnie ciężko nam nadążyć za naszym dzieckiem i czujemy się bezsilni. Nie ma w tym niczego niewłaściwego. Ale zanim będziecie się dziwić skąd to dziecko ma tyle energii, spójrzcie na siebie albo na swojego partnera, zapytajcie jego rodziców jaki był w dzieciństwie. U nas nie ma wątpliwości skąd moje dzieci mają trudności z usiedzeniem w miejscu. Wystarczy spojrzeć na ich tatę, który do dzisiaj ma życiowe ADHD. Uwielbia być aktywny, kręcą go niebezpieczne sporty, gdzie adrenalina skacze pod sufit, a leżenie z książką bez ruchu chyba by go zabiło. Dzisiejsze dzieci mają trochę trudniej. Mężu w dzieciństwie skakał po drzewach, od rana do nocy był na podwórku i mama nie biegała za nim krzycząc “uważaj, bo się spocisz”. Ganiał po lesie, jeździł bez nadzoru na rowerze, skakał z garaży, kopał piłkę. Nasze dzieci mają mniej ruchu. Nie wypuszczamy ich samych na podwórko. Nie biegają cały dzień z kolegami. Myślę, że to utrudnia tym nadaktywnym codzienne życie.
.